wtorek, 16 czerwca 2015

[02] Gra Głupców

"Jesteśmy bohaterami naszych czasów,
ale ciągle tańczymy z demonami w naszych umysłach."
Måns Zelmerlöw
- Heroes


~Pół roku później, październik, posiadłość Uchiha, Konoha

            Sakura przemknęła przez salon niezauważona, co przyjęła z niemałą satysfakcją. Mimo wyciszenia chakry i bezszelestnego poruszania się, miała na to małe szanse. Jednak jej teść oraz mąż, zawzięcie o czymś dyskutujący, zupełnie pochłonięci byli rozmową.
            Odwróciła się na pięcie z szerokim uśmiechem i już miała ruszyć przed siebie, gdy natknęła się na parę hebanowych oczu. Mikoto zmierzyła ją od stóp po czubek głowy, szczególną uwagę zwracając na przypięte do ud kabury oraz opaskę liścia zawiązaną w pasie.
            Zielonooka zrezygnowana opuściła ręce wzdłuż ciała, patrząc na teściową ze smutkiem w oczach. Wiedziała, że brunetka zaraz zaalarmuje męża o tym, że nowa członkini rodu chciała się wymknąć w stroju bojowym. Jakie było jej zdziwienie, gdy matka Sasuke przesunęła się w bok. Delikatny uśmiech na jej twarzy jasno mówił o tym co chciała przekazać. Sakura niemal pisnęła z zachwytu, po czym wybiegła z domu, ani chwilę o tym nie myśląc.
            Dotarła na pole treningowe z tak wielkim opóźnieniem, że spodziewała się zastać pustą polanę. Jakież było jej zdziwienie, gdy usłyszała szczęk broni i uniesione męskie głosy. Rozdziawiła usta, gdy do jej uszu doszedł wesoły śmiech Itachiego, który do tej pory zarezerwowany był tylko dla niej. To zaintrygowało ją do reszty, zalewając cały jej umysł gradem pytań.
            Zauważyła go. Szara czupryna rzucała się w oczy na tle niebieskiego nieba. Kakashi właśnie wykonywał unik, po czym wyprowadził wysokie kopnięcie. Sakura z ekscytacją obserwowała łatwość z jaką wykonywał następne ruchy, zafascynowana oglądała grę jego mięśni pod obcisłym topem. A gdy Hatake wyskoczył wysoko w górę i z gracją wylądował na Itachim, powalając go dwoma ciosami, nie mogła wyjść z podziwu. W ciągu trzech lat wspólnego treningu nie była w stanie zranić Uchihy! A teraz widziała na własne oczy jak strużka krwi spływa po policzku bruneta, kapiąc na białą koszulkę.
            Strzeliła sobie mentalnego liścia, otrząsając się z szoku. Przyszedł jej do głowy pomysł na tyle głupi, że natychmiast zapragnęła go zrealizować. Nim zdążyła to do końca przemyśleć, wyskoczyła na środek polany, wykorzystując efekt zaskoczenia. Itachi dosłownie w ostatnim momencie zauważył ją, decydując się na dość bolesne rozwiązanie. Zablokował jej cios wysokim kopnięciem, w które włożył za dużo siły. Sakura starała się rozłożyć efekt ciosu tak, aby ustać na nogach. Jednak jej ciało niebezpiecznie przesuwało się do tyłu. Była w takim szoku, że poddała się tej sile.
            Kakashi szybko zauważył pojawienie się różowowłosej i jeszcze szybciej zorientował się, że żona Sasuke rąbnie za chwilę plecami o dość spore drzewo. Jego reakcja była automatyczna, niemal natychmiast teleportował się do drzewa i poczuł jak kobieta wbija się w jego ciało. Syknął, gdy głowa dziewczyny bezwiednie odskoczyła do tyłu, uderzając go boleśnie w szczękę. Jednocześnie usłyszał jak gałąź pęka pod naporem jego ciała. Poczuł ostry ból pod łopatką, który kompletnie zignorował. Mocno objął Sakurę, która ledwo potrafiła ustać na nogach.
            - Cholera! Sakura! - Itachi natychmiast pojawił się obok nich. Przejął od Hatake kobietę, po czym delikatnie usadził ją na ziemi. Sakura wpatrywała się w niego wielkimi oczami, których tęczówki delikatnie drżały.
- Sakura? - zapytał łagodniej, patrząc na nią z lekką obawą. Kobieta zamknęła powieki, po czym głęboko odetchnęła. Gdy otworzyła oczy, patrzyła na Itachiego normalnym wzrokiem, lekko się przy tym uśmiechając.
- Wiem, to było głupie. - Podrapała się po głowie. Uchiha westchnął głęboko, nie chcąc tego w ogóle komentować. Wstał z kucek, pomagając przy okazji podnieść się Sakurze. Kobieta uśmiechnęła się do niego nieco głupkowato, na co odpowiedział jej piorunującym spojrzeniem.
            Brat Sasuke jednak przerwał tę niemą walkę, zerkając na swoje przyjaciela. Kakashi stał oparty o drzewo, przymykając delikatnie oczy. Dzięki masce nikt nie mógł dostrzec grymas bólu, jaki błąkał się na jego ustach. Itachi zmarszczył brwi, podchodząc do niego.
Sakura jęknęła głośno, gdy ujrzała szkarłatną kałuże barwiącą trawę. Zadrżała, unosząc spojrzenie na Kakashiego, który spokojnie rozmawiał z Uchihą.
- Kakashi-san... - odezwała się cicho, skupiając na sobie uwagę obu mężczyzn.
            Sakura podeszła do Hatake szybkim krokiem i mocno złapała za ramię. Mężczyzna chciał oderwać się od drzewa, jednak zielonooka skinęła przecząco głową. Delikatnie odchyliła go do przodu, zerkając na przyczynę krwawienia.
- Jak głęboko jest wbite? - zapytała, widząc kawałek gałęzi wbity w plecy mężczyzny.
- Nie wiem - powiedział, przymykając powieki. Sakura skinęła głową, chwilę kontemplując nad położeniem gałęzi w ciele Hatake. Przyłożyła dłonie do jego boku, aby po chwili zielona chakra przeniknęła do jego organizmu.
- Mamy sporo szczęścia - uśmiechnęła się delikatnie. - Odłamek ominął najważniejsze organy. Zmienię teraz przepływ chakry, tamując krwotok. Podczas tego zabiegu będziesz musiał powoli oderwać się od drzewa, zrobię również prowizoryczny opatrunek, po czym zabiorę cię do szpitala - wyjaśniła, jednak Kakashi poruszył się nerwowo, przez co jego ciało zalała nagła fala bólu. - Kakashi! Nie ruszaj się jeszcze! - warknęła nieprzyjemnie, natychmiast zmieniając natężenie chakry. - Teraz - wyszeptała. Hatake niepewnie postawił krok do przodu, czując jak spory kawałek gałęzi powoli wysuwa się z jego ciała. Ból był piekielny, czuł dokładnie jak drewno drażni jego tkanki, jak krew spływa mu po plecach.
            Poczuł ulgę, gdy odłamek całkowicie opuścił jego ciało. Sakura niemal od razu rozdarła jego koszulkę, sprawnie robiąc z niej prowizoryczny opatrunek.
- Nie pójdę do szpitala - warknął, może odrobinę za ostro. Sakura drgnęła niewidocznie, słysząc jego ton głosu.
- Dobrze. - Odpowiedź ta zdziwiła także Itachiego. - W takim razie Itachi zabierze cię do twojego domu, podacie mi adres, zjawię się tam za jakieś dwadzieścia minut. Opatrunek powinien wytrzymać do tej pory.

            Sakura pojawiła się punktualnie w drzwiach mieszkania Kakashiego, nie była jednak sama. Itachi uważnie obserwował brunetkę, która dziarskim krokiem weszła do salonu. Zdawała się idealnie znać rozkład mieszkania Hatake, bo czym prędzej skierowała się do jego sypialni.
            Dawna Haruno jedynie wzruszyła ramionami, podążając za dziewczyną. Uchiha westchnął za to głęboko, mając problem ze zrozumieniem kobiet.
- No cholera! Hatake Kakashi! - warknęła brunetka, opierając dłonie na bokach. - Ja rozumiem, że jesteś bohaterem rodem z tych twoich harlekinów, ale mógłbyś przynajmniej się nie dziurawić! - Wywróciła oczami. - To nie doda ci męskości.
            Kakashi słysząc jej głos nałożył na głowę puchatą poduszkę, mocniej dociskając ją do uszu. Ayane przystanęła z nogi na nogę, po czym bezceremonialnie ściągnęła z Hatake koc i zaczęła odwijać opatrunek. Kakashi nawet nie drgnął, zainteresował się dopiero wtedy, gdy dziewczyna cmoknęła zdegustowana.
- No ładnie się urządziłeś tym bohaterskim czynem - stwierdziła, przykładając dłoń spowitą zieloną chakrą do rany. Chwilę siedziała w całkowitym milczeniu, co dla Kakashiego było istną Idyllą. - Zostały w środku trzy większe odłamki. Muszę otworzyć ranę i je wyciągnąć. Sakura pomożesz mi, będziesz tamowała krwawienie - wyznała, od razu biorąc się do pracy. Hatake syknął, gdy brunetka bezceremonialnie otworzyła mu ranę, używając do tego zwykłego kunai. - No nie jęcz jak baba Hatake, trochę godności.
- Czasami wątpię w twoje medyczne zdolności - wyjawił Uchiha, opierając się plecami o ścianę i uważnie przyglądając się poczynaniom dziewczyny.
- Shiroyama Ayane, medyk twojego oddziału - odpowiedziała Ayane, skupiając się na Kakashim. Mężczyzna skrzywił się, gdy kobieta wepchnęła mu do środka szczypce medyczne. Chwilę gmerała w jego ciele zanim odnalazła pierwszy odłamek. Z dumną wyciągnęła szczypce i rzuciła element gałęzk do wcześniej przygotowanej nerki lekarskiej. Ayane uśmiechnęła się szeroko, klepiąc Hatake po ramieniu.
- No, mistrzu! Jeszcze tylko dwa! - Zaśmiała się perliście.
            Sakura ze zdumieniem obserwowała czynności Shiroyamy. Żona Sasuke może i nie była ratownikiem, ale Akihito nauczył każdego z członków jej oddziału podstaw medycznego ninjutsu. Mężczyzna wpadł na ten pomysł, gdy jeden z oddziałów ANBU stracił medyka, co skończyło się niepowodzeniem misji i utratą dwóch innych członków. Stwierdził wtedy, że w razie gdyby to on został wyeliminowany pierwszy, szanse oddziału aż tak drastycznie nie zmaleją.
            Zielonooka widząc jednak, że kobieta w ogóle nie przejmuje się znieczuleniem pacjenta, a spokojnie grzebie mu w otwartej ranie na żywca, zmieniła nieco rodzaj chakry. Musiała włożyć w to więcej energii, ale od razu zauważyła efekt.
            Kakashi rozluźnił się, czując nagle przyjemne mrowienie, ból odszedł jak za dotknięciem magicznej różdżki. Mógł spokojnie przymknąć powieki i odciąć się od świata, nie chcąc słuchać głupich docinek Shiroyamy. Nawet nie wiedział kiedy zmorzył go sen.
            Obudził go przyjemny dotyk w okolicach rany. Ktoś nakładał jakąś maść, delikatnie przejeżdżając opuszkami palców po jego skórze. Cudem powstrzymał się od drżenia, odchylając głowę w bok. Napotkał zielone tęczówki, które uważnie się w niego wpatrywały.
- Rana została oczyszczona, teraz trzeba tylko zmieniać dwa razy dziennie opatrunek. Ayane się tym zajmie - wyjaśniła Sakura, wycierając dłonie w papierowy ręcznik. Zakręciła również maść, odkładając ją na blat szafki nocnej. - Dziękuję i przepraszam - dodała, po czym wstała i czym prędzej skierowała się do wyjścia. Kakashi obserwował dokładnie jej ruchy oraz delikatne falowanie jej długich włosów.
            Odwrócił się powoli na plecy, po czym westchnął głęboko. Nigdy więcej nie chciał widzieć umierającej kobiety, ten widok tak głęboko wrył się w jego mózg, że działał automatycznie. Mimo, że Sakura była kunoichi instynkt zapanował nad jego ciałem.
- Nie ma tego złego! - Ta myśl zawładnęła jego umysłem, gdy sięgał po pomarańczową książkę. Przynajmniej znajdzie chwile czasu na dokończenie tomu.

 ~Dwie godziny później, mieszkanie rodzeństwa Shiroyama, przedmieścia Konohy

           Ayane wpadła do mieszkania głośno trzaskając drzwiami. Niedbale zrzuciła obuwie, po czym skierowała się do kuchni. W pomieszczeniu zastała swoją siostrę, która ze spokojem siorbała kawę i przeglądała codzienne wydanie "Ognistych wiadomości". Brunetka zawsze twierdziła, że tytuł był tandetny, więc nigdy nie sięgała po prasę. Urumi zaś zawsze była na bieżąco z informacjami ze wszystkich krajów shinobi, co w sumie było jednym z jej służbowych obowiązków.
            Czerwonowłosa obrzuciła Ayane mrożącym krew w żyłach spojrzeniem. Dziewczyna natychmiast zorientowała się o co chodziło, cofnęła się do przedpokoju i równo ustawiła buty. Po drodze zabrała jeszcze kurtkę, którą wcześniej niedbale rzuciła na podłogę.
            Urumi z gracją odstawiła kubek kawy, po czym złożyła na pół gazetę. Chwilę obserwowała Ayane, po czym głośno westchnęła.
- Nie tłucz się tak, zachowujesz się jak słoń w składzie porcelany – warknęła Urumi, przyciskając palce do skroni. Brunetka chwilę pokręciła się po kuchni, po czym postawiła przed siostrą szklankę z ziołowym naparem.
- Powinno pomóc – powiedziała Ayane bez wyjaśnień, po czym otworzyła lodówkę, dłuższą chwilę zastanawiając się jak będzie wyglądała jej kolacja.
            Urumi bez słowa zaczęła siorbać napar, nie przejmując się tym, że właśnie piła wrzątek.
- Chcesz kanapkę? - zapytała Ayane, odwracając się do siostry z wielkim kuchennym nożem. Urumi wysoko uniosła brew, opierając głowę na dłoni.
- Wyglądasz jak psychopatka - stwierdziła, widząc szeroki nieco szalony uśmiech siostry i rozczochrane włosy.
- Kiedyś doleję ci do kawy trucizny, najpierw zdrętwieją ci ręce, później nogi, będzie obumierać ci każda część ciała, ale mózg zostawię na koniec, tak abyś była świadoma, że umierasz - mruczała pod nosem Ayane, mocno krojąc ser. Urumi zaśmiała się cicho, zaczesując czerwone włosy do tyłu.
- A potem dasz mi antidotum, wiem o tym. Lubisz robić ze mnie królika doświadczalnego. Nie wybaczę ci tylko trucizny na bazie rycyny, rzygałam dalej niż widziałam. A w pewnym momencie siedziałam na muszli jednocześnie rzygając do miski - warknęła Urumi, ciskając gazetą przez kuchnię i celnie trafiając w potylice siostry. Ayane z uśmiechem odwróciła się do niej.
- Miałaś wtedy epicką minę. - Brunetka puściła siostrze oczko, po czym postawiła przed nią talerz z kanapkami. -Poważnie?! - uniosła nagle głos, patrząc na Urumi niedowierzającym spojrzeniem.
- To tylko domysły - zaczęła Urumi, biorąc kanapkę w dłoń. -Poza tym nie czytaj mi w myślach! - dodała, warcząc głośno.
- Itachi-senpai robi ojcu na złość w ten sposób? - zapytała Ayane, siadając obok siostry.
- Piąta stwierdziła, że szpital bardziej jej potrzebuje, dlatego będzie wybierany nowy Hokage. Z tego co wiem mają być trzy kandydatury. Policja wystawiła Fugaku Uchihę na co odpowiedzią Tsunade jest kandydatura Itachiego. Nie wiem jeszcze kogo wybrała Rada Wioski. Wiem jedno: będzie gorąco - wyjaśniła, zerkając na podenerwowaną siostrę. Ayane chwilę kręciła się na krześle, zupełnie jakby było jej niewygodnie. Nagle poczuła jak ogarnia ją błogi spokój.
- Ej - powiedziała spokojnie, chociaż pragnęła unieść głos. - Nie majstruj przy moich emocjach.
- Jesteś naprawdę słodka, gdy jesteś taka spokojna. - Urumi uśmiechnęła się szeroko, obserwując brunetkę, która nie była w stanie się zdenerwować.

~W tym samym czasie, posiadłość Uchiha, Konoha

            Sakura chwilę zastanawiała się nad sposobem dostania się do domu. Mogła oczywiście wmaszerować głównymi drzwiami, ale to zapewne spotkałoby się z bolesną konfrontacją z Fugaku. Póki co teść przekonany był o tym, że Sakura Uchiha miała pracę biurową u samej Tsunade. I miał tak myśleć do usranej śmierci.
            Postanowiła zaryzykować spotkaniem z własnym mężem. Sasuke był upierdliwy, ale wolała usłyszeć parę słów od niego, niż ryzykować karczemną awanturą ze strony głowy rodu. Złożyła więc kilka pieczęci i po chwili pojawiła się w swoje małżeńskiej sypialni. Westchnęła z ulgą i odwróciła się na pięciem z zamiarem czmychnięcia do łazienki, gdy napotkała parę czarnych lśniących złością oczu.
            Dłuższą chwilę stała nieruchomo, mierząc się z nim beznamiętnym spojrzeniem. W jego oczach wyczytała niechęć do jej osoby oraz pogardę. Tę samą pogardę, którą widziała u większości kobiet z Konoha. Ten wzrok jasno mówił, że nie była godna, aby reprezentować klan Uchiha.
- Z trudem wytrzymuję fanaberię mojego syna, jeżeli chodzi o wybór małżonki - zaczął nad wyraz spokojnie. Spokój ten był z kategorii tych ostrzejszych od krzyku i bardziej bolesnych niż uderzenie w splot słoneczny. Był to charakterystyczny ton dla rodowitych Uchiha. I Sakura zaczynała nienawidzić ich właśnie za to.
            Fugaku, zanim kontynuował, zaczął przechadzać się wokół niej. Dokładnie lustrował ją spojrzeniem, analizując każdy element jej stroju. Jego uwadze nie umknęły również plamy krwi oraz ślady ziemi na jej ubraniu.
- Tak ma prezentować się kobieta Sasuke? - zapytał a kpina wylewała się z jego ust. - Brudna, zakrwawiona, rozczochrana, z podkrążonymi oczami? - Wskazywał na poszczególne elementy z wyraźną niechęcią.
            Zapanowała długa cisza a jej ciężar mocno osiadł na barkach Sakury. Fugaku nadal stał przed nią, niezwykle spokojny i kpiący. Cała jego postawa wyrażała czystą nienawiść do jej osoby.
- W klanie Uchiha nie ma kunoichi! - warknął nagle, unosząc głos. Różowowłosa ze zdziwienia rozszerzyła oczy, automatycznie łapiąc się za opaskę z symbolem Wioski. Fugaku zupełnie niespodziewanie wykonał szybki ruch i nim Sakura się zorientowała, uderzyła plecami o twardą ścianę. Mocny męski uścisk na jej szyi przybrał na sile.
            Sakura starała się zachować spokój i nie wierzgać się. Patrzyła hardo w oczy swojego teścia, kontrolując swoje odruchy. I nawet gdy niemal całkowicie pozbawił ją tchu, nie spuściła wzroku ani nie starała się rozluźnić uchwytu.
            Drzwi otworzyły się z charakterystycznym hukiem a dźwięk mocnych kroków rozszedł się po sypialni. Sakura przeniosła zamglone spojrzenie na swojego męża, który stał w połowie sypialni, patrząc na rozgrywającą się scenę bez żadnych uczuć. Kobieta spodziewała się ratunku, odciągnięcia od niej Fugaku, jednak Sasuke westchnął tylko głośno, po czym skierował się do łazienki. Jej teść uśmiechnął się kpiąco, puszczając ją. Sakura zaczęła łapczywie łapać powietrze. Z trudem utrzymywała się na nogach, jednak nie chciała dać mu całkowitej satysfakcji.
- Nigdy... nie zrezygnuję... z bycia kunoichi! - warknęła, mimo bólu jaki sprawiało jej mówienie. Wyprostowała się dumnie, nadal hardo patrząc w oczy teścia. - Oddam życie... Za Hokage i Konohę... Ale klanu Uchiha nigdy... bronić nie będę - dodała, widząc że Fugaku spogląda na nią. Gniew i pogarda zmieszały się w jego oczach, przez co tęczówki wyraźnie ściemniały. - Nie interesuje mnie regulamin "Bycia Uchihą". Wyszłam za twojego syna, bo go kocham i wiem, że nigdy tego nie zrozumiesz. Odpierdol się ode mnie i od mojego związku. Nawet nie staram się, żebyś mnie zaakceptował - zakończyła dobitnie, mijając zszokowanego teścia. - Nie zadzieraj z shinobi Konohy, bo się sparzysz. - Uśmiechnęła się kpiąco, gdy wychodziła z pomieszczenia.

            - Aaa! Kuso! Jestem idiotką! - krzyczała, z całej siły uderzając w treningowe słupki. Krew mocno lała się ze zdartych kostek, barwiąc drewno na szkarłat. Sakura nagle przestała, ze zrezygnowaniem siadając na mokrej od deszczu trawie. Wplotła dłonie we włosy, nie przejmując się tym, że posoka zmienia ich kolor. - Ja pierdolę, jestem skończona - dodała cicho, opierając się plecami o słupek. Przeniosła spojrzenie na ciemniejące niebo, pozwalając aby krople deszczu spływały po jej twarzy.
            Długo siedziała na pustym polu treningowym, zastanawiając się nad powrotem do posiadłości. Dzisiaj zdała sobie sprawę z tego, że nie mogła nazwać tamtego miejsca domem. W dodatku ciągle była intruzem. Fugaku był jednocześnie Cerberem i Hadesem, miał oczy dookoła głowy i bez jego zgody nie można było nawet pierdnąć. Powoli zaczynało ją to piekielnie irytować.
            Teraz jednak żałowała swojego wybuchu. Świadomość tego, że musiała wrócić do posiadłości, że musiała schylić głowę w pokorze, zalała jej umysł zbyt brutalnie. Nie wiedziała jak miała zachować się w tej sytuacji, a nie chciała pogarszać swojej relacji z Sasuke. Do rodzinnego domu wrócić nie mogła. Rodzice oddali ją klanowi Uchiha bez mrugnięcia okiem, niezwykle zadowoleni z faktu, że ich córka będzie żoną Sasuke. Dzisiaj Sakura wiedziała, że nazwisko Uchiha była przeklęte i miejscami żałowała tego, że wyszła za mąż.
            Jej teść cholernie mocno podciął jej skrzydła.

~Tydzień później, gabinet Hokage, Konoha

            W gabinecie zapanowała ciężka do zniesienia cisza. Irytujące brzęczenie muchy sprawiało, że czerwonowłosa kobieta miała ochotę spalić ją żywcem. Powstrzymał ją jedynie fakt, że właśnie stała naprzeciwko Hokage, która mierzyła ich zimnym spojrzeniem. Tsunade wydawała się być taflą lodu, nieskorą do żadnych uczuć. Przerzucała wzrok z treści zwoju na dwójkę shinobi, nawet nie mrugając.
            Urumi wyczuwała jednak jej podenerwowanie i cudem  zaniechała majstrowania uczuciami Hokage. W normalnych okolicznościach już dawno pozmieniałaby emocje swojego rozmówcy wedle własnego widzimisię. Kakashi zawsze powtarzał jej, że była niezwykle wyrafinowaną osobą, co przyjmowała jako komplement. Teraz jednak stała grzecznie, spokojnie czekając na słowa Władcy.
            Tsunade nagle zerwała się z fotela, opierając dłonie na blacie biurka. Świdrujące spojrzenie bursztynowych oczu wbite zostało bezpośrednio w Urumi. Shiroyama nawet nie drgnęła, oczekując jakichkolwiek wyjaśnień.
- Powiem prosto z mostu - zaczęła Tsunade, a Urumi miała ochotę wywrócić oczami i wyszeptać dość głośne "wreszcie". Mocniej zacisnęła dłoń na opakowaniu tabletek, które miała zawsze w lewej kieszeni. - Suna oskarża Shiroyame Urumi o szpiegostwo oraz bezpośrednie działanie zagrażające bezpieczeństwu Piasku - mówiąc to, obserwowała dokładnie mimikę Urumi, której nie drgnął nawet najmniejszy miesień. - Dodatkowo żądają wydania oskarżonej i jej wszystkich akt - zakończyła, opadając na fotel. Kakashi poruszył się nerwowo.
- Jakie mają podstawy? - zapytał, mocno zaciskając pięści. Urumi natychmiast wyczuła jego zdenerwowanie i używając swoich wrodzonych umiejętności sprawiła, że Hatake nagle się uspokoił.
- Podobno Kraj Wody przedarł się przez ich obronę w zachodniej części Wioski. Wypłynęły informacje o miejscu przechowywania Piaskowego Zwoju, który zawiera zakazane techniki Suny. Co więcej… zwój został skradziony - Tsunade nerwowo złapała za pędzel, leżący pośród sterty papierów.
- Nadzorowałam pracę nad zabezpieczeniami zwoju - rozmowę przejęła Urumi, która miała dość motającej się Hokage. - Dodatkowo to ja jestem osobą, która wymyśliła system ochronny zachodniej części Wioski. Kazekage zlecił mi te zadania podczas organizacji egzaminu na chunina w tamtym roku. Kiedy przybędzie po mnie oddział Suny? - zapytała, a Kakashiego ogarnęło zdziwienie. Wiedział, że Shiroyama zionęła wręcz spokojem, ale w życiu nie spodziewał się, że nawet taką informację przyswoi bez emocji.
            Tsunade poprawiła się na krześle, odchylając głowę do tyłu.
- Nie mogę pozwolić im na transportowanie cię do Piasku - stwierdziła, zaplatając dłonie pod biustem. - W twoim umyśle znajduje się za dużo informacji o naszej Wiosce a mam dziwne wrażenie, że ktoś chce nam zaszkodzić.  - dodała, a Urumi roześmiała się cicho, jednak w śmiechu tym nie było nawet grama uczuć.
- Nie będą w stanie wydobyć ze mnie informacji o Wiosce - powiedziawszy to, spojrzała Hokage prosto w oczy. - Jestem wojownikiem Ognia, jeżeli nie oddasz mnie w ręce Piasku, oskarżą Konohę o spisek. Ja sobie poradzę - pewność z jaką wypowiedziała te słowa, przekonały Tsunade.

~Godzina później, posiadłość Uchiha, Konoha

            Sakura siedziała spokojnie na obszernym łóżku, przeglądając akta swoich uczniów. Skreśliła już połowę kandydatów, których przyszło jej szkolić. Obecność niektórych osób w ANBU skutecznie zrujnowałaby tę organizację.
            Przeczesała włosy palcami, zerkając na książkę, leżącą na blacie nocnego stolika. W życiu nie spodziewa się tego, że naprawdę istniał Kodeks Uchiha. Wczoraj dowiedziała się, że książka ta posiadała pięć pokaźnych tomów, które opisywały szczegółowo tradycje, techniki oraz historię klanu. Jej przypadł niebywały "zaszczyt" otrzymania części debatującej o znaczeniu i roli kobiet. Nie zamierzała go tknąć, mimo wyraźnego rozkazu teścia. Tak samo jak nie planowała rezygnować z funkcji Kapitana Szkoleniowej Jednostki ANBU.
            Uniosła głowę znad dokumentów, słysząc ciche pukanie. Do pomieszczenia weszła jej teściowa, która niepewnie usiadła obok Sakury. Różowowłosa spojrzała na nią ze złością, nie zamierzając się odzywać.
- Nie potrafię okłamać męża - zaczęła Mikoto, kładąc dłoń na kolenie Sakury. - Musisz mi wybaczyć moje zachowanie, nie chciałam wyjawić mu prawdy o twoich treningach - wyjaśniła cicho, opuszczając głowę. Sakura prychnęła pod nosem, uśmiechając się ironicznie.
- Ale to zrobiłaś - warknęła najostrzej jak potrafiła.
- Nie będę się tłumaczyć. - Żona Fugaku wstała, gryząc się ze swoimi myślami. - Żałuję, że pozwoliłam wam na ten ślub. Uchiha zniszczą ci życie - wyszeptała cicho, po czym odwróciła się na pięcie i czym prędzej wyszła z pomieszczenia.

~W tym samym czasie, podziemia pod dzielnicą Uchiha, Konoha

            Ostry zapach wilgoci unosił się w powietrzu, drażniąc nozdrza. Mokre ściany podziemi zdawały się zionąć chłodem a dumny herb klanu Uchiha coraz bardziej czarniał. Malunek był stary, a jego dokładność wzbudzała fascynację nawet w dniu dzisiejszym.
            Słabe światło świec ledwo oświetlało twarze zebranych. Sasuke stał właśnie przed Radą Klanu, patrząc na swojego ojca z mieszanymi uczuciami.

- Fugaku, podnoszenie ręki na twoją synową było karygodne - zaczął siwy mężczyzna, uważany za Przywódcę. - Według Kodeksu kobieta jest własnością męża i tylko on ma prawo wymierzać jej kary - dodał, spoglądając na swojego syna z dezaprobatą. - Jeżeli mój wnuk jeszcze raz zgłosi mi takie zachowanie, zostaniesz objęty stosowną sankcją - dodał, zakańczając temat. Sasuke poczuł jakąś dziwną satysfakcję, jednak nie okazał tego. Skupił się na następnym problemie, który poruszył dziadek.


18 komentarzy:

  1. Cześć.
    Dobrze, no to może zacznę tak.
    LEPIEJ BYŁO JAK UCHIHA NIE ŻYLI. Przepraszam ja ich po prostu nie lubię , a w twoim opowiadaniu denerwują mnie do potęgi. Po za tym, ma feministyczna część duszy, obudziła się i wymachuje łapkami domagając się pomsty na Fugaku i Sasuke. Kobieta nie może być ninja, kobieta nie może się urodzić w klanie... Ja wam dam, dupki. Chodźcie tu, no chodźcie, jak wam strzele przez łeb to wam się zaraz odwidzi.
    No dobrze koniec hejcenia Uchiha.
    Podoba mi się opowiadanie. No nareszcie coś oryginalnego. Poza tym lubię tą parę (kakasaku). Scena z siostrami w kuchni boska i ja już chyba wiem ,kto będzie trzecim kandydatem na stanowisko Hokage. Ostrzegam, że się przyczepiłam i prawdopodobnie zostanę z tobą na dłużej. Weny życzę.
    P.S Nie mogę się powstrzymać. PIERWSZA. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku wybacz brak ładu i składu w mojej odpowiedzi, ale nie dość, że dla mnie jest późno to w dodatku używam w tej chwili tableta xD
      Twój komentarz poprawił mi humor - dziękuję :)
      Uchiha będą tutaj dość specyficzni. Cieszę się, że zwróciłaś uwagę na zaborcze zachowanie Sasuke. On z pewnością nie jest tutaj dobrą duszyczką xD
      Siostry Shiroyama będą dość często rozwalać akcje opowiadania na swój dziwny sposób :)
      Cieszę się, że się przyczepiłaś :3 i mam nadzieję, że zagościsz w mych skromnych progach na długo ^ ^

      Usuń
  2. Wiesz, że to kocham, nie? :D
    Pierwsze objęcie Salci przez Kaszalota zaliczone :3.
    Nienawidzę Fugaku :c. Dobrze, że Sas go wydał xD. Chociaż też jest zły :c. Nie zareagować, jak mu żonę podduszają :c.
    Najbardziej epicka scena - siostry <3. Ryczę ze śmiechu, jak to czytam xD.
    Pisaj następny rychło bejb :3.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochaj mnie, karm mnie i nie opuszczaj aż do śmierci <3

      Usuń
    2. Z naciskiem na "KARM MNIE", tak? XD

      Usuń
    3. Ależ oczywiście :D Jeżeli jeszcze zapewnisz mi dwa kubki kawy dziennie oraz herbatę, to będę kochać Cię miłością bezgraniczną xD

      Usuń
    4. MIŁOŚĆ NIE MA CENY.
      JAK SIĘ KAWA SKOŃCZY, TO PRZESTANIESZ MNIE KOCHAĆ?
      NOESUPER.
      DZIĘKI.

      Usuń
    5. To będę spać 24/7, więc będę Cię kochać przez sen xD

      Usuń
    6. Teraz tak mówisz.
      A potem sobie znajdziesz innego pachoła, który będzie miał kawy pod dostatkiem :c.

      Usuń
    7. Nie prawda, drugiej takiej Vix ani ze świecą ani po ciemku nie znajdę :<

      Usuń
  3. No ja nie wytrzymam! Serio Sasuke?! Serio?! Co tam, że ci żonę podduszają, idź se do kibla! Ja nie mogę!... Pff... Dobra, już. Trochę się pogubiłam w jakim czasie historii jesteśmy, Sakura już urodziła czy to jest jeszcze przed ciążą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akcja rozdziałów ma miejsce trzy lata wcześniej niż akcja prologu, więc Sakura jest przed ciążą :)
      Pozdrawiam,
      Toyoko Watabe

      Usuń
  4. Kocham tego Kakshiego <33333 I Itachiego. ^^Świetnie ich kreujesz, a z każdym rozdziałem moja miłoiść do nich rośnie.
    Ochoho! Sasuke poszedł na skargę do dziadka. Biedaczek, sam sobie nie umie poradzić.
    (Te motylki po bokach są boskie ~przyjaciółka komentującej ^^)
    Uwielbiam jak mi się wcinają w komantarz >.< Zapomniałam co chciałam napisać.
    Bo ona nie umie pisać i ją co chwilę poprawiam xD ~M
    Zmowu się menda wepchnęła. >.<
    W każdym razie rozdział mi się podobał i czekam niecierpliwie na kolejny!
    Weny ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentarz czytałam na telefonie i przez dobrą chwile zastanawiałam się o jakich motylkach mowa xD Musiałam włączyć tryb komputerowy XD Dziękuję :3
      Kakashi i Itachi pokażą jeszcze swój charakterek. Uwielbiam te postaci, więc poświęcam ich sporo czasu.
      Sasuke będzie tutaj mega specyficzną karierę i pewnie większość osób pokroi mnie za to, co planuje XD
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Bosko ! *-* Czekam na nexta. !
    Przy okazji, kiedy next "Art of..." ?? :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      AoI jest dla mnie odskocznią od BMH, więc nie wiem kiedy się pojawi :) Na razie po głowie chodzą mi bardzo intrygujące wątki BMH :3

      Usuń